Grażyna wyskoczyła z pierwszego piętra, nie przewidziałam. Żyje, jest w gipsowym pancerzu i będzie chodzić.
Piękna schizofreniczka prawem serii odeszła o brzasku, porażona pierwszymi promieniami słońca. Była bliska wyzwolenia, lecz kat omyłkowo przeciął nić jej życia.
– To nic i tak byłam pechowa – powiedziała do mnie we śnie.