Do południa jesteśmy na oddziale, a później małomiasteczkowa nuda. Okoliczni ludzie już wiedzą, że jesteśmy, i rozpoznają nas błyskawicznie. Stanowimy dla nich atrakcję. Miasteczko ma kilka ulic, szpital, doskonale zaopatrzony „monopol” i jedną czy dwie „mordownie”.
Impreza się odbyła. Nie piły kobiety w ciąży i ja. Docent jodłował i grał na gitarze. Wyszłam, zanim wpadł pod stół.