Łudzę się, lecz nie ma cienia szansy. Niszczy go rak żołądka, schudł i wygląda jak stary plasterek cytryny. Ważył kiedyś czterdzieści kilogramów.
Przyglądam mu się godzinami, podaję leki i boli mnie w środku, jakby wypalali ropień. Przygląda mi się ze spokojem w pożegnaniu.