Ach, te daty, które są zawsze pretekstem do zaćpania i mają tyle znaczeń.
Wbijam paznokcie w chore żyły, by przetrzymać ból, ale nie wiem, czy to się uda. Nie wiem, czy ktoś naprawdę wyszedł z narkomanii.
Wymyślam sobie różne rzeczy na przyszłość i… przyłapuję się na pytaniu o dawkę, którą teraz mogłabym wziąć, by nie przedawkować, by była optymalna, nie zwaliła z nóg, nie rozdrażniła z niedoćpania.
Nie, Basiu, nic z tego. Nie zaćpasz. Zrozum to w końcu.