Będę pisała o syntonii u schizofreników. Czuję ten temat Przypominam sobie wiele sytuacji z psychiatryka. Ci ludzie są zupełnie inni, niż widzi ich psychologia. Jest to nowy rodzaj ontologii i metafizyki.
Anno, chyba nie jestem taka zła, tylko wszystko mi się pogmatwało. Rano jestem pewna, że wytrwam, wieczorem coś się we mnie łamie. Cykl dnia i nocy, spokoju i niepokoju, narodzin i umierania.
Zdarza się, że dopada mnie tamten czas. Wirus narkomanii zdaje się być tylko uśpiony i żaden lek nie jest w stanie go zniszczyć. Wiem, że to niemożliwe, ale już mnie nie pokona. Wydzielam przeciwciała, które są skuteczną obroną. To miłość, umiłowanie życia. Jest bezbronny wobec takiej tarczy.