Tyję w postępie geometrycznym. Nie mieszczę się w swoim ubraniu. Już wolno mi wkładać moje ciuchy. Mama przywiozła mi nowe. Prawie nie rozmawiamy. Mama rozmawia z psychiatrą. Nadal nie wiem, dlaczego mnie tak leczą.
Przyjechał facet z Wydziału Kryminalnego. Rozmawiał ze mną bardzo grzecznie. Powiedziałam mu, że nikogo nie sypnę i że nie musi więcej przyjeżdżać.
Czasami wychowawczynie zabierają nas na spacer. Ten Lubliniec to kombinat psychiatryczny.
Raz w tygodniu mamy muzykoterapię. Wtedy spotykamy się z chłopcami. Żorżeta stale zaleca się do nich. Ona jest wesoła. Jeszcze niewiele przeszła. Można powiedzieć, że zamknięto ją we właściwym czasie.