Chodzę samotnie po nieznanych ścieżkach i unikam ludzi. Zmęczyło mnie życie i ludzkie sprawy. Jedynie z Tobą mogę być. Oswoiłeś mnie.
Kiedy opuszczam miasto, nachodzi mnie inny rodzaj melancholii, a na wolnej przestrzeni czuję się, jak wystawiona na odstrzał zwierzyna.
Lekarz w sanatorium mówi, że już czas na operację. Nie mam żadnych zabiegów, piję wody zdrojowe i mam za dużo nie spacerować. Wyrok stale jest mi odczytywany. Śniłam tunel śmierci.
Odnalazłam las i ciszę w nim. Cisza spływała spokojem do serca i poczułam zapach lasu w sobie. Przyjmowałam go w objęcia i szeptałam nienapisane wiersze. Odnalazłam się w przestrzeni.