Pogoda wspaniała, a ja wegetuję w psychiatryku. Filip czasem przychodzi, ale jestem tylko bardziej rozdrażniona. Przestałam zupełnie czytać. Łykam prochy, zaćpam i to wszystko. Prawie z nikim nie rozmawiam. Kasia mnie nie odwiedza. Pacjenci się zmieniają, tylko ja tu rezyduję, no i pani Zosia. Ale pani Zosia to stały punkt programu tego oddziału.