Inaczej jest mi ze schizofrenikami. Badam ich i oni mnie testują na swój sposób, wychodzą do mnie lub włączają mnie w urojenia. Wyznają swoje uczucia, miłości. Nie są wypalonym drewnem. I już wiem, że w lodówce mieszkają małe zielone ludziki, które żywią się szynką.