Dostałam list od pani Marii. Pisze, że natychmiast muszę poddać się leczeniu. Tak, ale jak to zrobić? Nie chcę znów tracić roku szkolnego. Będę musiała powiedzieć rodzicom. I to jest najgorsze. Chyba jednak się zgodzą. Na pewno, przecież mnie kochają. Muszę się odtruć. Nie mogę ciągle zwiększać dawek, i ta cholerna samotność. Nie mogę ćpać z innymi. To bagno. Wolę topić się sama.
Co będzie w nowym roku? Żeby się tak stać naprawdę wolnym człowiekiem. CZŁOWIEKIEM. A nie narkomanem bez woli. Kiedy się to skończy?