Uciekam z miasta nad morze. Siedziałam na plaży wpatrzona w otchłań i czułam nowy spokój. Jakbym miała siebie przed sobą w bezpiecznej odległości.
Leczę żyły, serce, wątrobę. Mózg mi się zaciera i nie czuję świata. W nocy jakiś siłacz wciska mnie do olbrzymiej strzykawki i zabija tłokiem, miażdżąc ostatecznie.