Wróciłam do Warszawy. Wieczorem mam być na oddziale. Ale na razie siedzę sobie na Starym Mieście i piszę. Byłam u pani Marii. Zmartwiła się moim ćpaniem na oddziale. Ta rozmowa zupełnie inaczej wyglądała niż tamta. Pani Maria była smutna i zrezygnowana. Chyba już nie wierzy, że się wyleczę. Nikt nie wierzy w to, że się wyleczę. Nikt, chyba że rodzice. Ale czy naprawdę w to wierzą?