Tej nocy dokonał się czas apokalipsy w moich halucynacjach. Krzyże, kości, rzeki, miasta, ludzkie przetworzenia przenikały przez mój pokój, oddalały się i znikały, rozpływały się w moim mózgu, a ja byłam bardzo spokojna.
Nie wiem, jakie będą później tego konsekwencje, lecz teraz noce spędzane w innych wymiarach dają mi poczucie łączności z czymś pozazmysłowym, powodują uczucie bliskości z pacjentami.
Nie sprzeciwiam się. Zaakceptowałam ten element choroby we mnie, oswoiłam i traktuję jako naturalną część mojej osobowości.