Stan bez zmian. Dawki różnie się kształtują. Teraz tylko to jedno się liczy. Zdobyć za wszelką cenę towar na następny strzał. Wszyscy tak lecimy, równo. Przychodzą jacyś nowi ludzie. Ja nie ostrzegam ich jak Iga. Wiem, że to nie ma sensu. Zresztą widzą, jak wyglądamy. Ale na początku jeszcze tego się nie rozumie. I nie wierzy się, że to spotka akurat mnie. Mnie to nie dotyczy. To zabawa. Kiedyś zrozumieją. Zawsze za późno. Taki już jest człowiek, że nie chce pewnych rzeczy pojąć, kiedy trzeba. Ja też, kiedyś…