Cały oddział na mojej głowie, nie poszłam na konferencję, bo byłam zbyt zajęta pracą, i dyrektor kazał mi złożyć pisemne wyjaśnienie. Tak, jest to typowy urzędnik z opowieści Czechowa, który niczego nie chce zrozumieć, a w sercu ma paragrafy i przepisy. Źle mu doniesiono, sądził, że mnie przyłapie na jakimi niedopatrzeniu. Sam nic w tym szpitalu dobrego nie czyni, tylko doprowadza do ruiny to, co jeszcze można uratować.
Mój Mały Przyjaciel jest ranny. Jakiś łotr przetrącił mu łapę. Ile okrucieństwa może być w człowieku…