Poruszam się po oddziale jak we śnie, oswajam się od nowa ze śmiercią tych ludzi, którzy umierają tak nagle na nowotwory lub w przedłużających się męczarniach, i pytam o rzeczy, na które nie ma odpowiedzi, a jednak marnuję czas na rozmyślania.
Zatykam uszy przed przesiadującymi mnie realnymi jękami i wyciem lub cichym postękiwaniem. Tu codziennie dokonuje się akt oczyszczania ludzkości ze wszelkiego zła, tu ludzie umierają wyzwalani przez Boga.