Zaistniałam na psychiatrii w miarę spokojnie, bez uprzedzeń, skoncentrowana na pacjentach i na ludziach z roku, z którymi zaczęłam zupełnie inaczej rozmawiać.
Ile energii musiałam zużyć na codzienne „kołowanie” towaru? To praca Tytana, nieustanna myślowa, skąd wziąć na następną działkę, jak zdobyć forsę, jak uniknąć wpadki. W tym samym czasie można by dokonać kilku odkryć naukowych, wybudować dom lub uratować wiele istnień. Niepojęta jest siła nałogu.
Czuję, że zaistniałam w pisaniu, jedni może nazwą to talentem, inni twórczością lub grafomaństwem. To ja się budzę. Ja, wędrowiec obcych miast, nowych cieni, bicia serca urojonym rytmem.