Trudno mi się teraz dostosować do zwykłych rygorów szkoły. Najgorzej jest z paleniem papierosów. Tam nie było żadnych problemów, a tutaj muszę kryć się w kiblu. A poza tym znów coś mnie niepokoi. Gdy patrzę na te moje koleżanki i myślę, że one sobie tak normalnie żyją na co dzień, to mam ochotę krzyczeć. Jak tak można żyć zwykłymi sprawami? Takie życie dopiero jest bez sensu. I to ma być moja wyśniona, wymarzona wolność? Dalej jestem tylko ślepcem zupełnie nie przygotowanym do życia…