Marzena już źle się czuje. Nic nie je. Ale nawet za bardzo nie chudnie. Jest bardzo rozdrażniona. Ja jeszcze jakoś się trzymam.
Marzena spotyka się z jakimiś ludźmi, z tymi, którym sprzedaje towar. Ja trzymam się na uboczu.
Boże, przecież tak nie można żyć. Weszłam z ideałów w błoto. Wolność była tylko mitem. Po co to wszystko ciągnąć?
Życie jest nam dane. Mamy żyć dla samego życia. Dla cierpienia. Śmierć ma zakończyć nasze cierpienie, więc dlaczego tak się jej boimy?
Jesteśmy niczym, a ciągle wmawiamy sobie, że jesteśmy kimś.