Poszłam do drugiej klasy, trochę mniej nagrzana. Usiłowałam zanotować plan lekcji, ale długopis nie chciał się trzymać w mojej ręce.
Byłam blada i milcząca. Milczenie jest wiecznością, koleżanki i koledzy. Jacy oni opaleni, wydorośleli. Poważne persony. Dobre sobie. Wyglądam przy nich, jakbym była cieniem. Swoim cieniem? Nawet chyba nie swoim.