Pojechałam do sanatorium. Pielęgniarka sprawdziła mi kanały i nic nie znalazła. Nie sprawdzała mi nóg i to był jej błąd. Oczywiście nie przyznałam się, że biorę. Wychowawca tylko spytał, czy nie jestem w ciągu. A więc nie bardzo wierzą w moje zapewnienia. Beata ucieszyła się z mego przyjazdu.
Znów sami znajomi. Beata czuje się tu dobrze, ma swoich narkomanów i swoje narkomańskie życie.
A wieczorem kojko, muzyką, rozmowy o ćpaniu – czyli normalny rozpierdzielnik, jakby powiedział Kotan. Beata żałowała, że jej nic nie przywiozłam do ćpania. Ja nie daje nic ludziom, którzy się leczą. Zasady narkomańskie? Można to i tak nazwać. I nigdy nie dałam towaru człowiekowi, który nie ćpa.
Nie mogłabym już tutaj zostać. To raczej niemożliwe. Źle się tutaj czuję.