Zamieszkałam w akademiku z Justyną. Iwona dojeżdża na zajęcia z Zabrza.
Udaję przed sobą i nimi, że to wszystko, co się wokoło dzieje, jest dla mnie czymś naturalnym.
Jestem jak zwierzę, które przeżyło siedem lat na wygnaniu w buszu i pozostał mu tylko instynkt przetrwania.
Czuję się, jakby mnie nagle przeniesiono na Ziemię z innej planety, dano ludzkie ciało i język, a zapomniano nauczyć codziennego życia.