Stan rozszczepienia osobowości. W nocy byłyśmy dwie. Czy można udźwignąć ten ciężar?
Oglądam siebie, kiedy idę do kina i czekam na wygaszenie świateł. Podsypiam jak przed laty przed seansem; kiedy wzięłam zbyt dużą dawkę, by móc powrócić do domu, albo gdy wstrzykiwałam sobie narkotyk podczas projekcji. Zawsze siadałam tak, by wokół nie było ludzi. Kino stawało się bezpiecznym miejscem, a ekran oświetlał przedramię. Układ żył znałam na pamięć, przećwiczony tysiące razy we wszystkich możliwych wariantach.
Czy można żyć w mieście, w którym każda ulica kojarzy się z konkretnym obrazem śmierci i przyglądać się sobie idącej w tamtych kierunkach?