Dokonuję rozrachunku z tamtą psychiatryczną przeszłością.
Lubiłam małą dziewczynkę, która nigdy nie wypowiedziała słowa. Kiedy odchodziłam, usłyszałam „mama” i sądzę, że to emocje spowodowały moje przesłyszenie. Dziewczynka codziennie biła głową w ścianę i rozwiązywano ją do obiadu. Wtedy pluła mi do talerza. A jednak wierzę, że przemówiła.
Nie rozumiałam wtedy, dlaczego wyrywają nam szponami godność. Wolność zamykałam w butelce i wypuszczałam o północy, kiedy wszyscy spali. Była tak samo zagubiona jak my. W butelce czuła się bezpieczniej.