„Moje dzieciaki” twierdzą, że jestem normalną psycholożką. To brzmi lepiej od „świrniętej” czy „pierdolniętej”, jak nazywano mnie w Lublińcu.
Sto procent wilgotności powietrza, spadek ciśnienia, gwałtowny wiatr – to pogoda, która kiedyś zniszczy mnie ostatecznie, szkoda że z wiosną. Czy jest dobry czas na umieranie?