Napada mnie co jakiś czas – raz mocniej, raz słabiej. Jak się bronić? Uciekam do ludzi i opowiadam bzdury, by się zagłuszyć, albo w samotność i zamykam się jak w starym pudełku z nie naoliwionym zamkiem, którego nikt nie chce otwierać, ale wzbudza pewną ciekawość, jak każda tajemnica.
Oni o niczym nie wiedzą, nie domyślają się, co noszę w sobie, jakie śmierci, zagłady, poniewierki, samotności, pragnienia.
To może kiedyś ponownie eksplodować.