Źle znoszę zimno, moje wadliwe krążenie nie ogrzewa ciało. Ciepły pokój po pracy to minimum, którego nie mam.
Trochę oddaliłam się, powróciłam do szklanej kuli. Ale jestem otoczona tą samą materią, co moi schizofrenicy. Czuję ich ból w sobie.
Cezar ciągle się na mnie złości, że tak często odchodzę i zostawiam go samego. I on chce przytulić się do mnie.