Jestem grzeczna, czuję się dobrze, pełnię dyżury w kuchni. To po to, żeby nie było wątpliwości, że można mnie wypuścić. Wychodzę za trzy dni. Żorżeta wyszła wczoraj.
Wywożą ją z Warszawy, żeby zmieniła środowisko. Szalona jeszcze zostaje, Baśka też. A więc za trzy dni będę na wolności, nikt nie będzie mi pluł w talerz, skakał z dzikim okrzykiem na plecy. Nie będą we mnie ładować bezsensownych prochów i stale kontrolować.