Pojechałyśmy na pole makowe. Zbierałyśmy każda na swoją działkę. Po zrobieniu Beata weszła mi w kanał od razu. Z nią miałam problemy, dopiero za szóstym razem jej zrobiłam. Gdy jestem przygrzana, trudno mi cokolwiek robić. Po powrocie do Lublina Beata zaczęła rzygać, jej towar podłapał pirogena. Chciałam ją zaprowadzić na pogotowie, ale się nie zgodziła. Beata męczyła się całą noc, dopiero nad ranem usnęła. Niewiele brakowało, by odstrzeliła.