Nadal nie mogę odnaleźć się w grupie. Iwona pyta mnie o MONAR. Obiecałam, że zawiozę ją tam po sesji.
Nie mogę teraz nikogo sobą obciążać – przyjaciela, kochanka, znajomych. Nie są w stanie obcować ze mną. Nie podtrzymają ciężaru, który rozsypuje się we mnie jak gruz z eksplodującego domu. To oni uginają się bezradni. To ja podnoszę się dzięki ich zwątpieniu, w pogardzie dla siebie.
Nie odczuwam nienawiści i żalu do świata, ale jeszcze sobie nie potrafię wybaczyć.