Byłam w KAW-ie w Katowicach. Przyjęli książkę do czytania. Sekretarz redakcji spytał zaskoczony, czy chcę to wydać pod własnym nazwiskiem.
Jedynie nazwisko pozostało nie zmienione przez lata, kiedy nie wiedziałam, kim jestem. I imię szeptane tysiące razy, kiedy odchodzić miałam i wołałam siebie, by się powstrzymać przed zagładą.
Nie mogę się tego pozbyć. Nie powinnam wyrzec się siebie do końca.