Powoli wracam do siebie. Po tych zastrzykach chodzę jak automat. Mogę. tylko pić. Niekiedy w ogóle nie mogę się ruszać. Rano i wieczorem dostaję stówę fenactilu. Gdy przytomnieję, usiłuję dogadać się z dziewczynami z mojej sali. Chłopcy są w innym budynku.
Kilka jest naprawdę walniętych. Jest jedna ćpunka z Warszawy, Żorżeta, i mała glinianka z poprawczaka na obserwacji – szalona. I chore dzieci. Naprawdę chore. To jest chyba to, co oni nazywają chorobą psychiczną.