Dowiedziałam się, że Sted popełnił samobójstwo w lipcu. On, który twierdził, że się nie da, że trzeba żyć, będzie żyć, dopóki starczy sił. Sted, brakło ci sił? Dlaczego?
Czy naprawdę tak trudno tutaj żyć?
Chyba trzeba wyleczyć się z siebie. Jak tego dokonać, kiedy wierzy się we własne nieistnienie? Moja świadomość jest osnuta narkotyczną mgłą. I tak chodzę codziennie pośród cmentarzyska dusz – do mnie podobnych.