Zawiozłam Iwonę do MONARU w Głoskowie. Spotkałam się z Kotanem. Chyba nadal nie wierzy, że z tego wyjdę. Poruszałam się po ośrodku jak ktoś obcy, daleki od tych spraw. Iwona chłonęła każde słowo i gest społeczności. Wyjechałyśmy nad ranem. Nie mogłam tam dłużej pozostać.