Po południu drzwi otwierają się i staje w nich… Marzena. Była blada, żółta, zielona. Puścili ją, ale lekarz powiedział, że był to jej ostatni zastrzyk, następnego nie przeżyje.
Powiedziała mi, żebym się nie martwiła i że jutro załatwia sobie leczenie.