Średnio co drugi dzień jedziemy dalej w Polskę. Podobno tak bezpieczniej. Kierowcy nawet nas zabierają, chociaż na pewno nasz wygląd ich dziwi.
Coś zaczyna się dziać. Ludzie są rozdrażnieni, sprzeczki wybuchają o drobiazgi. Wiem, co to jest. To ćpanie nas tak zmienia. Robi z nami, co chce.
Moje serce jakoś wytrzymuje to codzienne grzanie. Czasami przeszywa mnie krótki, ostry ból. Ale nie mówię o tym nikomu.
Z dnia na dzień wzrasta zapotrzebowanie na ćpanie. Obie z Igą też chodzimy na pole zbierać. Mam popuchnięte całe ręce. Trudno mi się wkłuć w kanał.
Gdy zaczynam trzeźwieć, przychodzi straszny lęk. Nie wiem, co się ze mną dzieje, i czekam na kolejny strzał, żeby to minęło. Nie ćpam już dla przyjemności, ćpam, żeby nie czuć. Filip powiedział, że to początek ciągu. Ale, o Boże, co będzie dalej?