I skończyłam 16 lat. Szesnastka to już coś. Mam nawet tymczasowy dowód osobisty. Ważna mi osoba. Przynajmniej mam co okazywać organom ścigania, czyli glinom. Odkąd uznali, że jestem stuknięta, dali mi spokój. I dobrze. Niech tak sobie myślą.
Rodzice chcą mnie gdzieś wysłać na wakacje. Tak jakby gdzie indziej się nie ćpało. Przecież to takie proste – ćpun od razu pozna ćpuna i dojdą do porozumienia. Chyba będzie lepiej, jak zostanę w domu. Chociaż nie wiem. Filip zostaje. Będzie tylko jeździł na kilka dni po towar. Kazał mi kupić jak najwięcej ziomków i to w różnych aptekach. Mam tego cały zapas. Wystarczy na długie ćpanie.
Kupiłam jeszcze kodę. Prochy też są dobre, chociaż działają słabiej. Ale dłużej. A to się liczy. Teraz wszystko się liczy. Myślę, że nie jestem wpieprzona, chociaż to trwa już ponad dwa lata. Tylko ta moja wątroba. No i głowa. Coś się tam dzieje. Ale lepiej w to nie wnikać.