Zawoziłam do Lublińca młodą schizofreniczkę i było mi smutno, że muszę to zrobić. I ona winiła mnie za to, że wiozę ją TAM. Doskonale ją rozumiałam.
Unikam w rozmowach z ludźmi tematu miłości.
Jestem jedyną osobą w pogotowiu, która nie pije, nie pali, nie przeklina.