9 kwietnia
Dzisiaj umarło czworo pacjentów.
Tworzenie jest czymś wspaniałym na gruncie nieokiełznanej fantazji, która odkrywa coraz to nowe krainy i pozwala z nich czerpać jak z baśniowego sezamu.
Im więcej przyglądam się aktowi odchodzenia, tym mocniej chcę żyć, lecz są jeszcze takie chwile, kiedy nic nie jest w stanie mnie powstrzymać od lęku przed pytaniem o sens istnienia.
11 kwietnia
Kiedy rano wchodzę na drugie piętro mojego oddziału, muszę ukrywać osłabienie i wyrównywać oddech. Później podczas wizyty staram się nie zemdleć i dotrwać do końca, lecz jak długo to mi się będzie udawało?
Napisałam testament. Jedna z moich pacjentek jest notariuszem i przeżywa lęki egzystencjalne, a ja ją nagle zapytałam o formę sporządzania ostatniej woli. Wyjaśniła mi trochę zaskoczona. Tylko, na Boga, nie wiem, gdzie go ukryłam. To te moje zaburzenia pamięci. Zawsze tak jest – gdy chcę coś schować, czynię to najlepiej przed sobą samą.
14 kwietnia
Hokusai: Jeżeli chcesz narysować ptaka, musisz stać się ptakiem.
B.R.: Jeżeli chcesz poznać siebie, musisz stać się sobą. Harmonia, która się we mnie zespala, brzmi coraz jaśniejszymi i czystszymi dźwiękami.
Co tak we mnie tnie ciszę, rozbija czas, łamie ramy przestrzeni? To niepoznawalne, lecz czuję w sobie własną metafizykę.
20 kwietnia
Znowu jestem małym zwierzątkiem, zamkniętym w pułapce rozgrzanego wiosennym słońcem miasta. Liczę dane mi dni.
21 kwietnia
Cezar odchodzi. Nie mylę się już, kiedy ona osacza twarze moich pacjentów. Przyszła po Cezara i czeka niecierpliwie.
Czuwam przy tobie, mój Mały Przyjacielu. Widzę, co się dzieje. Wlewam w ciebie leki, a ty patrzysz na mnie swoimi mądrymi ślepiami i mówisz: – To już nic nie da, koniec się zbliża.
Och, nie opuszczaj mnie jeszcze, jesteś mi tak potrzebny, proszę.
23 kwietnia
Tulę się do twego ciała, zniszczonego chorobą, by na zawsze ciebie zapamiętać. Będziesz zawsze w moim sercu, Przyjacielu. Przez lata wierności mówiłam ci wszystko i znasz moją tajemnicę. Zawsze na mnie czekałeś, wierzyłeś, że powrócę.
24 kwietnia
Łudzę się, lecz nie ma cienia szansy. Niszczy go rak żołądka, schudł i wygląda jak stary plasterek cytryny. Ważył kiedyś czterdzieści kilogramów.
Przyglądam mu się godzinami, podaję leki i boli mnie w środku, jakby wypalali ropień. Przygląda mi się ze spokojem w pożegnaniu.
25 kwietnia
KONIEC. Żegnaj, mój Mały Przyjacielu.
Zabrałeś mi siebie. Odszedłeś w spracowane południe, kiedy musiałam cię zostawić, by pomagać innym.
26 kwietnia
Wypłakałam w nocy cały ból. Królestwo wypełniło się niepojętym smutkiem, pusto się zrobiło, Przyjacielu. Zostawiłeś mnie…
27 kwietnia
Nie potrafię się bez ciebie poruszać po moim Królestwie. Wszystko mi ciebie przypomina. Schowałam twoją fotografię. Nie mogę teraz na nią patrzeć. Przez te lata wytrzymałeś wszystkie moje radości, smutki, ucieczki, powroty. Kiedy się na ciebie gniewałam o jakiś nic nie znaczący drobiazg, przepraszałeś mnie. Dawałeś mi szkołę prawdziwej przyjaźni.
28 kwietnia
Kim jestem i po co jestem?
Już mnie nie witasz, kiedy powracam do domu.
Noc poezji, drżenia, lęku i nadziei.
Noc rozkoszy.
Serce, poczekaj na życie.
5 maja
Codzienne dotykanie śmierci. Opuszkami palców. Smakowanie językiem. Zapach przedmieścia Raju. Umierasz i przyglądam ci się bez lęku, z zakłopotaniem, że to ja tu jestem, a nie ktoś bliski. Umieranie bez tajemnic, bez majestatu śmierci, oficjalnie, w pośpiechu, łóżko po łóżku, bez skupienia, samotnie. Urzędowe stwierdzenie zgonu i to wszystko. Ostatni akt życia odegrany w kiepskim teatrze, na niewłaściwej scenie.
Wiktor D.: Kochać do granic swego istnienia.
Dostrzegam w nocy, jak ciemność powstrzymuje czas, mijające sekundy, tak namacalnie czuję swoje istnienie w twórczości, którą uprawiam. I uśmiecham się do lęku. lecz nie obawiam się, kiedy mogę zatrzymać na kartce zapisany wiersz.
8 maja
Sądzę, że mój stan emocjonalny uległ pogorszeniu. Czy Bóg karze mocniej tych, którzy zbyt często modlili się o śmierć, a teraz od nowa pragną żyć?
Przytłacza mnie świat i nie mam czym oddychać. Pojechałabym w knieje augustowskie na kilka miesięcy.
Tyle osób potrzebuje mojej pomocy. Na każdego człowieka jest sposób, miejsce i czas. 99,9 procent to brak miłości. 0,1 procent to tak zwane inne czynniki. Gdyby udało się uratować każdego szaleńca, świat nie byłby taki podniecający.
W nocy pojawiły się halucynacje, które mnie przeraziły.
15 maja
Przez lata byłam uśpiona, a kiedy zaczynam się budzić, mogę nie zdążyć.
Mogę nie zdążyć dogonić życia.
16 maja
Mam manię kupowania butów. To jedyna rzecz, którą muszę mieć w nadmiarze. Jest to także obsesja kilku moich znajomych, takich samych jak ja indywidualistów, więc można pokusić się o stwierdzenie, że buty są symbolem lęku przed opuszczeniem.
Mówię znajomym, że mam nowy rzut schizofrenii. Oczywiście schizofrenii nie mam. To jedynie mały rzucik. Kto tego nie pojmuje, to jego strata.
Prześladują mnie cierpienia Kafki: Wyrok, Proces, Zamek, Dzienniki, to wszystko przesuwa się we mnie i jest mi dziwnie znajome i bliskie.
Czym są nasze wyobrażenia więzi z kimś, komu dajemy i zabieramy miłość?
21 maja
Ranisz mnie, ale przyjmuję to ze spokojem, bo moja miłość nie zna granic i nie odejdę, nie zostawię Cię. Nie ma dla mnie innych racji, zdrowego rozsądku, materii, pośpiechu, wymówek. Czasami tylko obawiam się, że nie zdążysz, by przy mnie być, kiedy trzeba będzie się pożegnać, uśmiechnąć, zabrać w daleką podróż ciepło Twojej dłoni.