Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

4 listopada

Jestem w szpitalu. Poszłam szybko pod skalpel. Przy drugim migdałku zaczęłam schodzić, a potem ból, łzy, zastrzyk, półsen.

6 listopada

Otwarta rana w gardle jest wymyślną torturą. Nie można jeść. Nie, nie jestem okaleczona. Codziennie przeżywam inną poświatę życia. Dano mi tak wiele.

Pacjentka obok ma raka krtani i co noc walczy o oddech.

10 listopada

Wiwat czysta „Bałtycka”. Z alkoholi konsumpcyjnych daje najwięcej delirek w przedziale wiekowym dwadzieścia pięć – czterdzieści, oczywiście u mężczyzn. Kobiety uzależniają się trochę inaczej.

Chodzę po miasteczku jak po zaklętym kręgu z epicentrum w okolicach szpitala psychiatrycznego. Większość z nas spotyka się w księgarni, jedynym miejscu, gdzie jest trochę radości, bo codziennie są nowe książki i można wydać wszystkie pieniądze, i potem żywić się wiatrem i słońcem, jeżeli jest.

DON'T BE A DOPE.

12 listopada

Powróciłam do domu i nabieram sił. Mam bóle fantomowe, znowu utraciłam kawałek ciała. Czy nadal jestem narkomanką? Alkoholicy mówią o sobie: jestem trzeźwym alkoholikiem albo jestem alkoholikiem – nie piję siedem lat.

Basiu, czy jesteś trzeźwą ćpunką, która nie grzeje, nie szprycuje się, nie produkuje, nie robi przypału, nie ćpa, nie jest na tripie ani na haju, nie kołuje i nie mota. Jak to jest?

22 listopada

Telewizja mnie ściga. To nie urojenie, chcą, bym wystąpiła w programie jako autorka książki. Nie chcę i nie mam sił.

Jesteś, nareszcie jesteś. Tak długo wyczekiwałam, pytałam drzewa i kwiaty, kiedy we mnie zakwitniesz, rozrośniesz się i wypełnisz częścią siebie, nie miażdżąc mnie samej, jedynie dając nowe wytchnienie dla świata.

Jesteś.

Już dobrze, już spokój.

Przebudzenie.

24 listopada

Powrócę do pracy na tydzień przed urlopem. Śniłam jednocześnie wschód i zachód słońca. Dwie kule obok siebie rozjaśniały horyzont i nie wiedziałam, jaka jest pora dnia.

Przełamałam w sobie barierę lęku mówienia pacjentom, że są chorzy psychicznie. Przyjmują to zupełnie spokojnie.

Byłam u kardiologa, stan na razie bez zmian, mam żyć spokojnie i nie martwić się. Okay. Tylko jak to zrobić?

Jestem nie nasycona życiem. Podpatruję je wszędzie, ale ciągle spotykam się ze śmiercią, taka już rola obserwatora ostatniego tchnienia, uwalniania energii. To doprawdy nie moja wina, że los rzuca mnie w wir umierania innych, kiedy ja tęsknię do życia.

7 grudnia

Zapisuję dzień i noc, radość i smutek. Wszystko to pomieścić się może w zeszytach, oprócz tego, czego wyrazić się nic da, a może to jest zapisane w moich wierszach.

Narkomanowi zawsze trzeba dać szansę, nawet jeśli nie wierzysz, że została mu minuta życia. Tutaj od razu każdego ćpuna się przekreśla.

Moi pacjenci jak rozbite okręty bez stałych złomowisk zalegają latami na oddziale. W tych pozornych wrakach tli się ogromny potencjał człowieczeństwa, zabijany przez system kombinatu.

Schizofrenik to OSOBA. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Tutaj ludzkie dusze otwierają się przede mną jak przejrzałe owoce.

8 grudnia

Mój dziennik pokładowy statku wyrwanego z portu porusza się wewnątrz świata urojonego i ociera się o mielizny rzeczywistości.

Nie będę podłączać się pod podsłuchy, które noszą w sobie pacjenci.

9 grudnia

Czy akceptuję siebie, swoje ciało kobiety, swoje depresje, wzloty i niepokoje. Pytasz, a ja wciąż nie znam odpowiedzi.

Ej, Baśka, to nie ta bajka, zatrzymaj się!!!

Kiedy zamykam oczy, widzę zachmurzone niebo z zachodzącym słońcem.

16 grudnia

Kolejna wizyta u Profesora. Poprawił się zapis EEG.

Anna pyta, czy ufam sobie. Nie myślę o samobójstwie, myślę o życiu. Jestem pełniejsza przez niezliczoną liczbę możliwości. Samobójstwo jest jednak bardzo ubogie.

24 grudnia

Budda rzekł: Wszystko jest cierpieniem, a przyczyną cierpienia jest niewiedza.

Nadal odczuwam lęk przed łamaniem się opłatkiem.

1 stycznia 1987 roku

Świat urojony puka do twego Królestwa, Rosiek, i co zrobisz, no co?

Możesz się ze sobą zaprzyjaźnić, polubić sny koszmarne, osaczenie przez ciało czy niezależne impulsy.

Możesz zaistnieć inaczej.

3 stycznia

Ach, te cudowne pielęgniarki z sanatorium, które ratowały, kiedy trzeba, przytuliły, wysłuchały, porozmawiały. Były z nami bardzo blisko.

Zagłębiam się w psychologii Masłowa. Czy każda postawa twórcza jest zdrowa? Pytałam już o to na studiach i chyba nie umiałam odpowiedzieć sobie. Może źle pytam. Twórczość kojarzy mi się ze zdrowiem. Kiedy zatapiam się w rzeczywistości – nie, kiedy „zatapiam się w teraźniejszości” twórczego uniesienia jestem najzdrowszą istotą. Kiedy tam jestem, znika lęk, niepewność, melancholia. Jestem wypełniona czymś dobrym, trwałym, mocnym i cudownym.

Ja istnieję.

Jestem.

To zdanie jest logicznie prawdziwe.

5 stycznia

Dzisiaj na „społeczności” poczułam się dalej od nich. Nie miałam żadnej siły przebicia, nie potrafiliśmy się porozumieć.

Co było w tamtych czasach Hair. Mniej brutalności, więcej spontaniczności. Miałam dziewięć lat w 1968 roku i żyłam w wielkiej nieświadomości, lecz pięć lat później… Jak to się stało, że odeszłam tak daleko? Sama przed sobą boję się do tego przyznać. Boję się powrócić do lat moich narodzin. Dobrze, że wtedy nie było epidemii AIDS. To byłaby prawdziwa katastrofa.

8 stycznia

Biologiczny superkaftan coraz częściej zawodzi w leczeniu psychoz. Pacjenci muszą bronić się przed dwoma systemami – urojeniowym i totalitarnym.

Schizofrenicy przypominają dzieci z chorobą sierocą. Czym jest kiwanie się w rytm uderzeń serca, którego nie starczyło?

Zima taka ostra, przemykam się z budynku do internatu i kulę się przed zimnem. Odmroziłam sobie uszy, czekając sto minut na pociąg.

72
{"b":"100484","o":1}