9 lutego
Nie wiem, gdzie jest moje miejsce. Może rzeczywiście, Anno, jestem chora. Wszystko mnie boli.
16 lutego
Życie wypełnione pracą i sprawami pacjentów nie jest spełnieniem. I potem przychodzi taka noc, czuję, że narasta jakiś obłęd, osacza lęk, drażni, by odejść o świcie lub prze transformować się w nieznane.
W szpitalu bez zmian, pacjenci dostali swoje dzienne dawki leków i jedzenia. Domagają się papieru toaletowego i miłości. Ale trudności są obiektywne. Co do miłości… nie ma jej w regulaminie szpitalnym.
17 lutego
Szefowa obserwuje mnie, muszę pamiętać, że jest psychiatrą. Czasami trenuję, wyciszam się, ale potem wewnętrzna siła ulatuje i powracam w stan niepokoju. 25 czerwca 1980 roku zagrałaś Basiu va banque i nie wyszło. A przecież całe życie stawiasz na jeden skok.
26 lutego
Jestem spokojna, bardzo spokojna, jakbym była pewna w stu procentach, że warto.
Personel przeczytał reportaż o mnie w „Na Przełaj”. W takich chwilach trzeba się na kimś oprzeć, lecz nie mam tutaj nikogo, by dać radę.
Kilka osób z personelu podawało narkomanowi prochy. Zdradził mi to przed odejściem. Zachowałam to dla siebie jako tajemnicę zawodową i nigdy przeciwko tym ludziom tego nie wykorzystam.
3 marca
Kiedy świat jest zupełnie smutny, myślę o moim kuzynie Pawle i wtedy on do mnie dzwoni. Kiedy słyszę jego głos, czuję ciepło od środka i pełne bezpieczeństwo świata.
Narkomanowi zawsze trzeba dać szansę, bo nikt nie wie, czy to akurat nie będzie ten decydujący moment w jego leczeniu.
8 marca
Zaczyna się przedwiosenna niewydolność krążeniowo – oddechowa. Tak to fachowo brzmi, a oznacza ucisk w płucach, bezdech, lodowaty pot na czole i obietnicę śmierci. Zdmuchnąć siebie z siebie. Wyciszyć się. Zbyt wiele upadków, wkroczyłam w życie na przekór skostniałym regułom gry.
Zamieszałam w kotle małych świństewek i nastąpił radioaktywny wyciek, co jest bardzo szkodliwe dla pozornego spokoju i wiecznej szczęśliwości.
16 marca
Czy wygrałam, mimo że stale przegrywam?
Niedługo wiosna. Myśli przesuwają się, wybiegają naprzód. Czas świadomości. Czas milczenia. A może za wiele wiem, za dużo pamiętam. Niech się toczy do końca i dalej donikąd, amen. Moje oczy milczą na ten czas.
Mały Książę: Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez.
21 marca
System „kar” w psychiatrii: zakaz oglądania TV, parzenia herbaty, palenia papierosów, uderzenie w twarz, związanie w pasy, gwałt. Obłęd stworzony schizofrenikom. Czekam, przy mnie jeszcze się powstrzymują. Kiedy przyjdzie zmęczenie brudownikiem psychiatrycznym?
W całym ciele odczuwam paraliżujące zmęczenie mięśni, rozpierające, przenikające przestrzeli. Wystarczy jeden zastrzyk, który zniósłby to wszystko niczym mocne dmuchnięcie świecy. Pokochałam jednak stan trzeźwości pomimo nieustannego lęku, z którym poruszam się po ziemi jak po mrocznym korytarzu. Trzeźwa, mogę kochać się, czuć zapach świeżości dnia, cieszyć się każdą chwilą inaczej, smucić się wszystkimi odcieniami melancholii.
Narkotyki zabierają w radosnym otępieniu człowieczeństwo, skalę przeżyć, rytm dnia i nocy.
29 marca
Marzenia, marzenia,… Stany dereistyczne. Nie poszłam dzisiaj na wiosenny spacer i zapadłam w sen, nicość. Przemęczenie.
Nastąpiło przeciążenie, nie potrafię zaistnieć w jakiejkolwiek aktywności. Nie rozumiem ludzi, którzy zgłaszają się do mnie po pomoc, nie potrafię ich wysłuchać. Myśli błądzą w marzeniach, których nie rozumiem, nie mogę skoncentrować się na wydarzeniach. Każda nowa sytuacja stwarza nową udrękę.
Nie słyszę, nie widzę, nie czuję. Moją duszę otacza nieznana mgła, która mnie oślepia, zabiera czas, rozsypuje życie.
2 kwietnia
Ciągle wydaje mi się, że coś ważnego się wydarzy i wyczekuję po pracy, nasłuchuję. Tak wiele dzieje się wokół mnie. Balast sławy, której nie lubię. Kiedy głośniej oddycham, już wywołuję burzę wokół siebie. Tak zawsze było. We wczesnej młodości wystarczyło, że się odezwałam słowami mego buntu, a dorośli czynili z tego zamęt.
Farmakologia – hobby z dzieciństwa. Siedząc w kolejce do lekarza poznałam ceny trumien. Te tańsze są podobno ładniejsze. Nie poddam się operacji zastawki. Nie wierzę w jej powodzenie. Umrę z całym sercem.
10 kwietnia
Stan rozszczepienia osobowości. W nocy byłyśmy dwie. Czy można udźwignąć ten ciężar?
Oglądam siebie, kiedy idę do kina i czekam na wygaszenie świateł. Podsypiam jak przed laty przed seansem; kiedy wzięłam zbyt dużą dawkę, by móc powrócić do domu, albo gdy wstrzykiwałam sobie narkotyk podczas projekcji. Zawsze siadałam tak, by wokół nie było ludzi. Kino stawało się bezpiecznym miejscem, a ekran oświetlał przedramię. Układ żył znałam na pamięć, przećwiczony tysiące razy we wszystkich możliwych wariantach.
Czy można żyć w mieście, w którym każda ulica kojarzy się z konkretnym obrazem śmierci i przyglądać się sobie idącej w tamtych kierunkach?
11 kwietnia
Pragnę wyzwolić z depresji młodą kobietę, która wyskoczyła z czwartego piętra, i czuję bezsilność słów. Szefowa widzi bezsilność leków. A ona myśli tylko o jednym – jak nas oszukać i odejść skutecznie. Stałyśmy się jej najzacieklejszymi wrogami – odcinamy zadzierzgnięte prześcieradła, usuwamy leki, zabieramy ostre przedmioty.
Bardzo dobrze rozumiem jej pragnienie.
14 kwietnia
Jestem słabsza tej wiosny. Zacierają się we mnie granice samotności.
Poczułam dzisiaj objawienie bycia TUTAJ. Tak blisko byłam Boga.
Musiałam przerwać pisanie na pewien czas. Głowę ściskała żelazna obręcz, która przenikała kości, miażdżyła warstwę kory. Osiągnęłam stan pustki intelektualnej i mogę jedynie wykonywać zwykłe czynności. Trzeba mi innego nasycenia myśli, by od nowa podróżować w oczekiwaniu radosnego spotkania na końcowym przystanku. Na peronie w snach odczytywałam na gładkiej powierzchni tysiące razy: WYZWOLIŁAM SIĘ…