7 stycznia
Prawda, są jeszcze układy męsko – damskie. Zapomniałam o tym, ponieważ byłam nieliczną z ćpunek, która nie została dziwką lub prostytutką. To mi zostało oszczędzone i pozwala na jakiś szacunek do siebie teraz.
Jeżeli uratowałam się od tego, to dlaczego mam nie dokonać reszty? A więc kochajcie się i rozmnażajcie lub uprawiajcie zmysłowy seks. Ja poczekam na miłość…
8 stycznia
Moje serce gna (160 na minutę). Dokąd tak się ciągle śpieszy? To napięcie, zaliczenia, kolokwia. Denerwuję się jak małe dziecko. To nie jest studiowanie, to szkółka. I nadal niewiele wiem o psychologii.
11 stycznia
Chodzę po Katowicach dzień w dzień, jadam byle gdzie, na zajęciach zdarza mi się podsypiać. To jest smakowanie wolności bez ćpania.
Gdyby tak można było sportowo od czasu do czasu wziąć sobie malutką działkę, bez ładowania się w ciąg i w zwielokrotnione dawki, ale tak się nie da. Jeden zastrzyk i wszystko runie jak domek z kart. Wszystko, co dobre zaczęło się w moim życiu, zniknie jak świat po wybuchu bomb atomowych.
Zajęcia, myśl o ćpaniu.
Trening, myśl o ćpaniu.
Rozmowy z ludźmi, myśl o ćpaniu.
Zasypianie, myśl o ćpaniu.
Wstawanie, myśl o ćpaniu.
Itd.
17 stycznia
Strajki.
Mam piątkę z rachunku prawdopodobieństwa. Koniec świata. Zaliczam wszystko w biegu, nie mogę sobie pozwolić na żaden luz. Ja nie mogę się cofać.
Każdy dzieli jest wyrwanym kłem z paszczy wilka, może nadejdzie czas, że nie będzie już mógł kąsać. A jednak wszyscy uważają, że narkomania jest nieuleczalna, więc skąd brać wiarę i siły na pracę Syzyfa?
20 stycznia
Lubię chodzić do herbaciarni. Tu nie można palić, pija się aromatyczne herbaty i można posiedzieć w ciszy, odpocząć. Nie palę papierosów dzięki karate.
Odwiedzam wszystkie księgarnie. Ogarnął mnie szał kupowania książek, chcę nadrobić lata pustki intelektualnej, w której żyłam.
Narkomania wysysa ze wszystkiego jak złośliwy upiór.
24 stycznia
Dokonuję rzeczy niemożliwych. Sama wychodzę z narkomanii w tajemnicy przed światem. Tylko rodzice mają świadomość mego istnienia, ale i oni nie są w stanie przewidzieć, co mnie czeka każdego dnia, każdej nocy, kiedy powraca BÓL. Wtedy myślę sobie – niestety wyreanimowano mnie. I później czuję, że dobrze się stało. I wtedy boję się, że to zmarnuję.
26 stycznia
Baśka weź się za mordę. Smutno ci? Świetnie, zrób sto pompek więcej. I nie daj się sobie.
Profesor Dąbrowski nie żyje. Tak, w ten sposób wykańcza się u nas wielkich ludzi.
Wierzę w dezintegrację pozytywną. I tak traktuję moje szaleństwo.
30 stycznia
Mądra jesteś, Basiu, coraz mądrzejsza. Odblokowuje się twój intelekt, usypiany i niszczony przez lata, ale i on nie potrafi sobie poradzić z codziennym pragnieniem śmierci, z tęsknotą za morfiną, z samotnością.
Przeklęta nadwrażliwość. Może da się coś z nią uczynić.
4 lutego
Pojechałam z Iwoną do Warszawy. Pokazywałam jej inną stolicę: Pasaż, Centralny, Rutkowskiego, wszędzie pełno zaćpanych ludzi i dystrybutorów.
Byłyśmy u Św. Anny na mszy. Właściwie było nas troje: Iwona, Bóg i ja.
5 lutego
Zawiozłam Iwonę do MONARU w Głoskowie. Spotkałam się z Kotanem. Chyba nadal nie wierzy, że z tego wyjdę. Poruszałam się po ośrodku jak ktoś obcy, daleki od tych spraw. Iwona chłonęła każde słowo i gest społeczności. Wyjechałyśmy nad ranem. Nie mogłam tam dłużej pozostać.
7 lutego
Monarowcy sądzą, że wrócę do ćpania. Powiedzieli mi, że zawsze mogę wrócić do Ośrodka. Nie wrócę.
Jeżeli zdarzy się tak, że znowu zacznę brać, wtedy już mnie nikt nie odratuje. Już nie przeszłabym tego!
8 lutego
Ludzie z roku uważają mnie za osobę silną i twardą. To chyba przez treningi karate. Oni do kina, na imprezę, a ja zasuwam w Dojo, wyciskając pot z kimona. Mimo to moje obsesje mnie osaczają i męczę się ze sobą. Spowiadam się sama przed sobą. Urojone błędne koło.
10 lutego
W kraju ciągle coś się dzieje. Strajki okupacyjne, głodowe, studenckie.
Wiesz, Basiu, chyba zaczynam Cię trochę lubić. Może coś jeszcze z Ciebie będzie. Jak sądzisz?
Skąd się bierze tyle siły w człowieku, kiedy wydaje się zupełnie przegrany, stracony, omotany tysiącami sprzeczności. I wtedy zatrzymuje się w chaosie, przystaje, nasłuchuje i wyłapuje jedną dźwięczną nutę, która go prowadzi w życie, trochę po omacku, lecz dobrą drogą.
19 lutego
Wykładowcy wyczuwają moją nerwowość. Niektórzy mi o tym mówią. Anglik stwierdził, że jestem rozkojarzona.
Żyję dopiero 8 miesięcy. Jestem niemowlakiem, jak mogę być inna?
23 lutego
Zaczyna się ze mną dziać coś niedobrego, mam ból głowy i wrażenie, że się zdematerializowałam. Nie ma mnie. Pustka.
24 lutego
Nadal mnie nie ma. Nie poszłam na zajęcia.
26 lutego
Na zajęciach czułam się jak małe, zaszczute zwierzątko. Wsiadłam do pociągu i pojechałam do domu.
27 lutego
Byłam u lekarza. Przepisał mi jakieś prochy. Usiłuję przetrzymać samą siebie.
Nie wiem, co mi jest, i nie chcę wiedzieć. Alkoholicy nazywają to suchym kacem, narkomani dołem.
W domu czuję się najbezpieczniej.
6 marca
Jestem osaczona. Sobą i własnymi myślami. Wystarczy odnowić kilka starych kontaktów, układów. Nie, starych układów już się ma, przecież Oni nie żyją.
Wejść w produkcję hery? Rosiek, co tobie się znowu roi. To droga do ostatecznego zeszmacenia. Choroba, która pociąga za sobą przestępstwa. Nie można zarażać nią innych. To morderstwo. Uchroniłaś się od tego, więc o co ci chodzi, biedna chora głowo?
Ty, nie bądź taka sprytna, nie oszukuj się tak parszywie, bo unicestwisz się podle i bezwzględnie.
Będziesz tak ohydna dla siebie, że spluniesz sobie w twarz, w ogłupiałą maskę. Chcesz wpaść w bagno, a tam nawet nie ma dna. Nie ma. Tam nic nie ma. Ćpun – skurwysyn, ćpun – złodziej, ćpun – morderca. Nic na to nie poradzę, że tak to wygląda.
Nie okłamuj już siebie, Basiu, nie oszukuj. Nie daj się sobie.