Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

Frankfurt nad Menem, sobota wieczorem

Jest jak dotąd jedynym na świecie entomologiem (badaczem owadów), o którym śpiewa się pieśni (skomponowane przez gwiazdę Broadwayu Cole'a Portera). Niektórzy uważają go za „wyzwoliciela”, niektórzy za „genialnego, odważnego pioniera”, jeszcze inni za „odrażającego zboczeńca”, który za pomocą „śmietnikowej nauki uprawomocnił degenerację ludzi”. Pomimo to, a może dzięki temu, Alfred Charles Kinsey pozostaje do dzisiaj jedną z najbardziej wpływowych osobowości w kulturalnej historii Stanów Zjednoczonych i najbardziej znanym i kontrowersyjnym seksuologiem w historii ludzkości. To dzięki jego badaniom balansującym na granicy obłędu i prób złamania największych tabu, a także dzięki jego odwadze świat dowiedział się, że prawie wszyscy mężczyźni się onanizują, kobiety osiągają swój szczyt seksualnej aktywności około 35. roku życia, a homoseksualizm wcale nie jest marginalną anomalią z grupy „jeden na milion”. Gdy publikował wyniki swoich badań (1948 rok pierwszy raport, 1953 rok drugi raport) stał się celem zajadłych i skrajnie brutalnych ataków Kościoła, polityków, prawników, mediów, pedagogów, a nawet kolegów naukowców. Został wyklęty, ekskomunikowany, obrzucony błotem, wpisany na najczarniejsze listy anarchistów, komunistów i służalców szatana. W purytańskiej amerykańskiej prasie pojawiły się nawet głosy, aby odebrać mu obywatelstwo Stanów Zjednoczonych i skazać na wieczną banicję. Dzisiaj o Kinseyu się śpiewa, pisze książki, a ostatnio robi się o nim film.

Kilka dni temu podczas ostatniego pobytu w Nowym Jorku i Chicago nie mogłem uniknąć (zresztą nie chciałem, bowiem Kinsey interesuje mnie od dawna: wplotłem nawet wątek raportu Kinseya w swoją książkę „Samotność w Sieci”) odgrzanej dyskusji o najnowszym filmie pt „Kinsey”, który wszedł na ekrany amerykańskich kin. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, Robert Condon (nazwisko zupełnie przypadkowe w tym kontekście), zbadał wszystkie możliwe (było ich kilka) biografie Kinseya, zaangażował gwiazdy amerykańskiego kina (Liam Neeson w roli tytułowej) i w dwugodzinnym obrazie opowiedział historię życia i pracy badacza owadów, któremu szef, rektor Indiana University, pewnego dnia w 1938 roku zlecił (inspirowany projektem finansowanym przez Fundację Rockefellera) zajęcie się naukową analizą zachowań seksualnych społeczeństwa amerykańskiego.

Dzisiaj, na początku XXI wieku, ponad 50 lat po ostatnim raporcie Kinseya („O życiu seksualnym kobiet”, 1953 rok) nawet film o nim budzi gorące kontrowersje i chóralne głosy protestów. Członkowie dwóch skrajnych konserwatywnych organizacji społecznych w Stanach Zjednoczonych – „Catholic Outreach” i „Focus on Family” – wystąpili w masowych pozwach do sądów o niedopuszczenie filmu do dystrybucji i atakują reżysera między innymi za „rozpowszechnianie pornografii i publiczne zachęcanie do homoseksualizmu”.

Co takiego zbadał i opublikował Kinsey że nawet długo po dzieciach kwiatach, Woodstock i rewolucji seksualnej końca lat 60., po uciszonej fali pornografii, w czasach głośnej i cichej akceptacji dla małżeństw homoseksualnych w niektórych krajach europejskich, po rewolucji spowodowanej pigułką antykoncepcyjną (wprowadzoną do aptek w 1960 roku) i po histerii z AIDS lat 90. XX wieku, wciąż istnieją ludzie, którzy wychodzą na ulicę, stają z transparentami w centralnych punktach amerykańskich miast, rozdają propagandowe ulotki nazywające Kinseya szatanem i nawołuj do bojkotu filmu?

Nic wielkiego i rewolucyjnego Kinsey wraz ze współpracownikami przeprowadził wywiady z ponad 12 tysiącami kobiet i mężczyzn (różne grupy wiekowe, rasy poziomy wykształcenia, zawody, wyznawane religie etc), zadając im od 300 do 500 pytań. Następnie dokładnie przeanalizował odpowiedzi na pytania w ankiecie, uporządkował i zestawił je procentowo, a później skomentował. Nic więcej. Zajęło mu to ponad 17 lat życia przepełnionego ciężką i mozolną pracą (nie było wtedy nie tylko powszechnie dostępnych komputerów, ale nawet nie było jeszcze zwykłych kalkulatorów).

Zadałem sobie trud (800 stron!) przeczytania – w oryginale -jednego z raportów Kinseya. Tego pierwszego, z 1948 roku, „O zachowaniu seksualnym mężczyzn”. Pozwolę sobie teraz według własnej klasyfikacji tematycznej sporządzić rodzaj abstraktu tego, co przeczytałem:

Onanizm:

88% żonatych mężczyzn w wieku pomiędzy 16-20 lat (w USA dozwolony wiek zawierania małżeństw przez mężczyzn wynosił 16 lat) regularnie się onanizuje. Ponad połowa (55%) robi to także w wieku ponad 50 lat Żonaci mężczyźni onanizują się najczęściej w wieku 21-25 lat. Ze wszystkich grup zawodowych najczęściej onanizują się mężczyźni z wyższym wykształceniem. Studenci onanizują się ponad dwa razy częściej niż absolwenci szkół podstawowych.

Seks przedmałżeński:

Około 86% mężczyzn miało seks przed zawarciem związku małżeńskiego. Istotne różnice dotyczą seksu przedmałżeńskiego w podziale na poziom wykształcenia: absolwenci szkół podstawowych siedem razy częściej mieli seks przedmałżeński niż ich koledzy studenci.

Doświadczenia z prostytutkami:

ponad 69% białych Amerykanów miało w swoim życiu doświadczenia z prostytutkami. Wśród mężczyzn w wieku do 25 lat z wykształceniem podstawowym do kontaktów z prostytutkami przyznało się 74%, z wykształceniem wyższym 28%.

Doświadczenia homoseksualne:

Minimum 37% badanych mężczyzn miało doświadczenia homoseksualne (petting, wspólny onanizm, seks analny). Dla nieżonatych mężczyzn w wieku do 35 lat odsetek takich mężczyzn wynosi nawet 53%. Doświadczenia homoseksualne dotyczą w większości mieszkańców miast ze średnim wykształceniem

Seksualne kontakty pozamałżeńskie:

Około 50% żonatych mężczyzn przyznało się do seksualnych kontaktów pozamałżeńskich. Ze wzrastającym wiekiem żonatych mężczyzn rośnie procent tych, którzy się do tego przyznają. Żony najczęściej są zdradzane z młodszymi kobietami i o niższym poziomie wykształcenia (najczęściej szkoła podstawowa) niż one. Tylko 10% mężczyzn zdradza swoje żony z prostytutkami.

Pozycje w trakcie seksu:

Najczęstszą pozycją w trakcie aktów seksualnych jest tzw. pozycja misjonarska. Pozycja „na jeźdźca” (kobieta u góry, mężczyzna na dole, twarzami do siebie) jest drugą najczęściej preferowaną pozycją. Absolwentki i absolwenci podstawówek rzadziej preferują pozycję „na jeźdźca” (tylko 17%), podczas gdy 35% absolwentów wyższych uczelni wybiera tę pozycję. Pozycja „od tyłu” („a tergo”) jest wybierana tylko przez średnio 10% par.

Częstotliwość kontaktów seksualnych:

Przeciętna tygodniowa liczba orgazmów w wyniku aktów seksualnych (masturbacja, petting, stosunki seksualne) dla społeczeństwa amerykańskiego wynosi 3,27 dla grupy wiekowej poniżej 30 lat, i 2,34 dla grupy powyżej tego wieku. Oznacza to, że pary do 30. roku życia mają seks co drugi dzień w tygodniu. Wyniki te podlegają istotnym wahaniom. Na przykład około 3% mężczyzn poniżej 30. roku życia przyznało się do 14 orgazmów w tygodniu Częstotliwość współżycia jest mocno uzależniona od wieku: 40-latkowie przyznają się do 2,4 orgazmów na tydzień, 50-latkowie do 1,7, a 60-latkowie do 1,3.

Nie wiem jak Pani, ale ja nie widzę w tym zestawieniu nic rewolucyjnego, a już z pewnością nic, co mogłoby oburzyć białych lub czarnych Amerykanów w jakiejkolwiek grupie wiekowej i z jakimkolwiek wykształceniem. Staram się przy tym wyobrazić sobie purytańską Amerykę początku lat 50. XX wieku. Także wtedy trudno mi zrozumieć absurdalnie przesadzoną reakcję na to, co opublikował Kinsey. Jedyne, na co zwracali uwagę (najspokojniejsi) krytycy Kinseya, to fakt, że wykazał on – jako pierwszy – ogromną przepaść pomiędzy moralnością seksualną propagowaną przez media a prawdziwymi zachowaniami seksualnymi społeczeństwa amerykańskiego. Chyba tylko to mogło szokować. Kinsey jako pierwszy wszedł do sypialni, uniósł do góry pierzynę i zobaczył, co się tam naprawdę dzieje. Okazało się, że dzieje się tam o wiele więcej, niż Amerykanie mówią o tym przy stole w pokoju jadalnym po zmówieniu modlitwy przed posiłkiem.

I w tym temacie Ameryka zmieniła się od czasu opublikowania raportów Kinseya niewiele. W prawodawstwie wielu stanów USA niektóre formy zachowań seksualnych są nadal nielegalne, zakazane i surowo karane. Za małżeński (sic!) seks oralny lub analny, gdy wyjdzie on na jaw, można jeszcze dzisiaj pójść na kilka lat do więzienia. Może dlatego film o Kinseyu, który wszedł na ekrany amerykańskich kin, ciągle jeszcze budzi takie duże kontrowersje. Amerykanie lubili i ciągle lubią żyć w przekonaniu, że jako społeczeństwo są wzorem nieskalanej moralności. Ostatnio mają nawet ciągoty, żeby swoją wizję moralności upowszechniać na całym świecie. Jak trzeba, to nawet z bronią w ręku. Raporty Kinseya wykazały, że moralność ma dwie twarze. Między teorią a praktyką jest ogromnie szeroka przepaść. Kinsey powiedział Amerykanom, że król jest nagi, a będąc nagim, chętnie manipuluje przy swoich genitaliach. W reakcji na to wielu skrajnie nawiedzonych moralistów chciałoby podważyć, a jak się nie da, to przynajmniej zatuszować tę prawdę. Nie zauważają, że już samo to jest niemoralne. Ale Ameryka taka po prostu była. Wtedy i jest także dzisiaj. Przywiązana do zniewolonej wolności. Przed kilkoma laty po wstrząsającej masakrze w szkole w Littletown nie zakazano noszenia broni w szkołach, ale zakazano długich płaszczy, pod którymi można tę broń schować i w ten sposób przeszmuglować do szkół. Paranoja, nie uważa Pani? Wolno strzelać, ale nie do pianisty, który dla nas gra. Chyba że po koncercie…

Gdy nie można zaatakować myśli, to atakuje się jej autora. To przeważnie działa. Każdego można obrzucić błotem i upaprać w pomyjach. Szczególnie wdzięcznym celem jest ktoś, kto z latarką w dłoni zagląda ludziom pod kołdry. Na dodatek najłatwiej obrzucać błotem nieboszczyków. Ma się wtedy stuprocentową pewność, że nie będą się bronić i błoto przyklei się do nich na bardzo na długo, może nawet na zawsze. Film Richarda Condona wywołuje całą falę takich brutalnych ataków na Kinseya. Nie tylko jako naukowca, ale także jako człowieka. Ale o tym w następnej naszej rozmowie. Zauważyłem właśnie, że zrobiło się bardzo późno.

88
{"b":"88418","o":1}