Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

Warszawa, środa

Drogi Januszu,

skąd wiesz? Przecież jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, a było tak…

Siedzi przede mną furia, twarz ma nabrzmiałą, czerwoną z wściekłości. Grymas wykrzywia mu usta. Krzyczy. Może, bo płaci. Nie może. Dziwi się, ale tylko przez sekundę. Na zwróconą uwagę, że nie płaci za wysłuchiwanie wrzasków, wrzeszczy jeszcze głośniej. Mimo to nie czuję się wyróżniona. Ze swoim złudnym poczuciem siły staje się w moich oczach groteskowy. Żałosny. A więc jednak nie ma takich pieniędzy? Niemożliwe. Szok. Wstaję i już nic ani nikt tego nie zmieni. To moja droga do wolności. Idę w stronę drzwi, a na plecach czuję oddech niepohamowanego pragnienia zemsty. Piszesz, że pragnący zemsty czują się tak poniżeni swoim losem, że nie widzą innej drogi powrotu do odtworzenia swojego poczucia godności niż droga zemsty. Być może. Czy jednak jest nią żądanie zwrócenia karty taksówkowej na okaziciela? Miłosierdzie zapukało do mego serca. Znam bowiem sposób na złagodzenie cierpień człowieka spragnionego rewanżu, wystarczy mu uświadomić, że nie na wszystko się godzimy. O ile prostszy byłby świat, a jego reguły gry bardziej czytelne, gdybyśmy w ten właśnie sposób szanowali samych siebie. I naturalną koleją rzeczy – innych.

„My, ludzie o skłonnościach do współuzależnienia, musimy znać swoją miarę. Musimy określić granice tego, co powinniśmy robić dla ludzi i z ludźmi. Musimy określić granice tego, na co możemy pozwalać innym i na co inni mogą sobie pozwolić wobec nas. Ludzie, z którymi jesteśmy związani, muszą wiedzieć, że istnieją pewne granice” – napisała Melody Beattie w swojej książce „Nigdy więcej współuzależnienia”. I tak słowo czynem się stało. Idę spać podekscytowana, ale i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wobec samej siebie, ale i wobec żadnego zemsty. Nawet jeśli ten mimo wszystko jeszcze nie wierzy, że za pieniądze nie można kupić wszystkiego.

Pozdrawiam,

M.

113
{"b":"88418","o":1}