Frankfurt nad Menem, sobota nocą
Małgorzato,
„wszyscy mężczyźni to świnie, a Michael Marks to najbrudniejsza z nich!”.
Transparent z takim napisem trzymała nad głową pewna kobieta. Stała z nim wczoraj mimo deszczu i zimna przez kilka godzin na jednym z największych skrzyżowań w centrum Frankfurtu. Musiałem zatrzymać się na światłach na tym skrzyżowaniu, więc sam mogłem to przeczytać. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakaś bardzo spóźniona, jednoosobowa demonstracja polityczna. Ale potem przypomniałem sobie, że „tamten Marks” miał na imię Karol. Dzisiaj dowiedziałem się z mediów (i tych bulwarowych, i tych poważnych), że kobieta na skrzyżowania nie była żadną feministką. Nie podano jej nazwiska, powiedziano jedynie, że ma na imię Magda, ma 38 lat, od pięciu lat jest rozwódką i samotnie wychowuje Katharinę. „Die Welt” podał, że Katharina ma lat 15, „Bild” (taki polski „Fakt”) potwierdził, że ma faktycznie lat 15 i natychmiast dodał, że waży 46 kilogramów, ma 165 cm wzrostu i pokazał fotografię Kathariny Katharina jest na tej fotografii uśmiechniętą blondynką, nie ma aparatu korekcyjnego na zębach, co jest bardzo dziwne i świadczy o jej trudnej sytuacji materialnej (lub wyjątkowo dobrych genach), ma zielonkawy T-shirt ledwie przykrywający jej jeszcze nie całkiem ukształtowane piersi i stoi w wyzywającej pozie i markowych dżinsach opuszczonych na podbrzuszu do miejsca, w którym normalnie powinny pojawić się włosy łonowe. Wygląda na to, że Katharina jest albo zbyt młoda, albo bardzo nowoczesna, więc włosy się nie pojawiają. Poza tym można zauważyć, że Katharina nie ma biżuterii w pępku, co także świadczy o jej trudnej sytuacji materialnej. Może nie jej, ale na pewno jej rodziców. Dziewczyny w trudnej sytuacji materialnej są z reguły bardziej zdeterminowane. Prawą rękę – na tej fotografii – położyła Katharina na ramieniu łysawego mężczyzny Na jego lewym ramieniu złożyła czule swoją głowę. Mężczyzna na fotografii wygląda jak ktoś, kto akurat przeszedł poważną chemioterapię i jest na weekendowej przepustce z oddziału onkologii. Mimo to radośnie się uśmiecha. Z kolei na prawym obojczyku tego mężczyzny czule złożyła głowę Natasha. Lat 14, 160 cm wzrostu i 48 kilogramów wagi. Brunetka, także bez włosów łonowych, ale za to z kolorowym drinkiem w dłoni. Mężczyzna na tej fotografii ma lat 48 i nazywa się Michael Marks, i jest według bardzo subiektywnej, ale wyrażonej dosadnie opinii Magdy (lat 38, bez wagi i bez wzrostu) jest „najbrudniejszą świnią”.
Magda tymczasem, jak to bywa w demokratycznym państwie, została oskarżona o udział w nielegalnej demonstracji. Błąd Magdy polegał na tym, że tej demonstracji wcześniej nikomu nie zgłosiła. Nie zgłosiła, bowiem była to spontaniczna demonstracja zrozpaczonej matki przeciwko „złu i niesprawiedliwości, jakie spotkały jej córkę”. Wielu znanych prawników z całej Republiki natychmiast wyczuło powiew medialnej koniunktury i zgłosiło się, aby jej (oczywiście bezpłatnie) bronić. Wystarczy im w zupełności, gdy wysokonakładowe gazety wymienią ich nazwiska. Dopiero na samym końcu publikacji podano najważniejszą informację: przeciwko czemu w zimnie i w deszczu w centrum miasta protestowała Magda. Protestowała przeciwko niesprawiedliwości. Okazało się, że Magda wcale nie jest oryginalna. Większość demonstracji jest wymierzona przeciwko jakiejś niesprawiedliwości. Niesprawiedliwość w tym konkretnym przypadku polega na tym, że Marks obiecał Magdzie i jej córce Katharinie, że jako szef agencji doprowadzi do tego, że Katharina stanie się wkrótce sławną i powszechnie znaną modelką. Katharina – za przyzwoleniem Magdy -przerwała więc naukę w szkole (co jest nielegalne) i pojechała z Marksem w podróż po Niemczech. Mama Kathariny bez wahania się zgodziła na tę eskapadę, bowiem było to „spełnieniem marzenia jej córki”.
Zatrzymywali się w miastach, gdzie są ważni fotografowie w ważnych agencjach modelek i wielogwiazdkowe hotele. Aby nie „nadwerężać budżetu agencji”, spali w pokojach z jednym łóżkiem. We troje. Natasha, Katharina i Marks.
Magda uważa, że jest dobrą i troskliwą matką. Codziennie przecież dzwoniła najpierw do córki, potem do Marksa. W weekendy nawet dwa razy dziennie. Za każdym razem i Katharina, i Marks uspokajali ją zgodnym chórem, że wszystko przebiega według planu. I przebiegało. Oczywiście według planu Marksa.
Rewolucja, którą przygotował Marks, wybuchła dopiero w Monachium Okazało się bowiem że kontrakt z włoską agencją modelek otrzymała Natasha, a nie Katharina. Niektórzy znawcy tematu twierdzą, że wiedzieli to od początku. Marks słynie bowiem z tego, że woli młodsze kobiety Natasha ma lat 14, a Katharina 15, więc od początku było jasne, kogo wybierze. Ale to nieprawda. Marks jest zbyt „małą rybką”, aby podejmować takie decyzje. To nie on wybiera. Marks tak naprawdę jest nikim To zwykły naganiacz, a po godzinach kierowca. W nagrodę za swoje usługi wolno mu „opiekować się małymi”. Decyzję o tym, które z dzieci otrzyma kontrakt, podejmują znacznie ważniejsi od Marksa. Większość z nich mieszka albo przynajmniej spędza noce w Monachium. Aby do nich dotrzeć, Natasha zdecydowała się spać w jednym łóżku z Katharina i Marksem. Podobnie zdecydowała Katharina. Tyle tylko, że Katharinie wydawało się, że w ten sposób dociera na szczyt. Natasha wiedziała, że to nie żaden szczyt, a najwyżej szczytowanie. Marksa oczywiście. Ale bez tego nie można wspiąć się wyżej.
Wszystko to, w interesujących szczegółach, opowiedziała do mikrofonu pewnego dziennikarza Natasha. Mieszka w Monachium, więc wie najlepiej, co trzeba robić.
Najpierw trzeba zaistnieć. Trzeba także wiedzieć gdzie. Można zaistnieć głównie w dyskotece P1 mieszczącej się w nobliwym Domu Sztuki w centrum Monachium. To kultowe miejsce. Ale nie kulturalne. Można tam wejść w soboty wieczorem, jeśli ma się nazwisko. Teoretycznie powinno się oprócz nazwiska mieć więcej niż 18 lat, ale nikt na to nie zwraca uwagi. Gdy nazwiska się nie ma, to trzeba je sobie stworzyć. Najlepiej samym sobą. 14 lat to duży kapitał już na wejściu, a przede wszystkim przy wejściu (do P1). Ponad 20 już nie. To już za dużo. Ale sam wiek nie wystarczy. Młodych, które chcą wejść do P1 jest cały rój. Trzeba się jakoś wyróżnić. Do tego Natasha potrzebowała właśnie Marksa. Jego wizytówka to rodzaj przepustki. Ona i Katharina po hotelowym tournee wzdłuż Republiki miały takie wizytówki. Gdy się nie ma, trzeba liczyć tylko na siebie. Po pierwsze, trzeba być ładną i „zrobioną”. I to tak, aby wyglądać na „więcej niż 18”. To jest jednak oczywiste i dlatego wszystkie, które roją się przed drzwiami do P1, są ładne, zrobione i wyglądają na „więcej niż 18”. Pomaga makijaż, pomagają szpilki, pomagają silikonowe wkładki w stanikach. Najbardziej pomaga przyjście do P1 charakterystycznie ubraną lub jeszcze lepiej rozebraną. Najlepiej działa, gdy ma się na sobie rozpiętą kurtkę dżinsową, koronkowy stanik, świecące odblaskowe majtki i szpilki. I nic więcej. Ostatnio pomaga też naklejenie w widocznym miejscu okrągłego plastra antykoncepcyjnego z hormonami. W Monachium sprzedają jego luminescencyjne wersje. Gdy się tańczy w dyskotece, to plaster świeci i zwraca uwagę. Szczególnie gdy takim plastrem świecą nastoletnie dziewczynki. Nie jest to wprawdzie żadna gwarancja, że plaster podziała antykoncepcyjnie, ale jednoznacznie świadczy o tym, że dziewczyna w ogóle interesuje się antykoncepcją i daje temu publicznie wyraz. Zainteresowanie antykoncepcją w klubie P1 jest dobrą koncepcją każdej z tych dziewczynek.
Będąc już w P1, koniecznie trzeba się przedostać do „obszaru VIP-ów”. To nie jest wcale takie łatwe. Kręci się tam całe mnóstwo ochroniarzy. Obie z Kathariną się przedostały. Natasha przyznaje, że pomógł im Marks. Rozmowy w „obszarze VIP-ów” są tak naprawdę o niczym. Nie wiadomo, który z tych facetów jest VIP-em podejmującym decyzje. Takie windowe „smali talks”, tyle że kładą oni przy tym dłonie najpierw na kolanach, a potem wysoko na udach. Tak około drugiej nad ranem zaczyna się wszystko powoli klarować. Najczęściej jedzie się do hotelu z ochroniarzem. To bezpieczne dla VIP-a, ponieważ przeważnie jest on już związany z jakąś kobietą i nie chce mieć problemów z mediami. Jego kobieta jest przeważnie starsza. Ma około 30 lat. VIP uważa, że jeśli ma pieniądze, pokazują go w telewizorze i kocha go tabun ludzi, to ma prawo do „szczęśliwego życia seksualnego”. Przy swojej kobiecie nie czuje, że ma to „szczęśliwe życie”. Za długo się znają i wyczuwają – tak to nazywają – za „duży luz”. Natasha nigdy jeszcze nie pytała, gdzie czują ten luz…
Katharina trafiła pechowo. Facet nie był z branży. Zajmował się futbolem, a nie modelingiem. Natasha trafiła właściwie. To czysty przypadek. Pojechała z ochroniarzem do Maritima około trzeciej nad ranem. Po 30 minutach do pokoju wszedł „mister ważny”. Zrobili prawie cały program. Alfabetycznie. Anal, frenching, oral… Niekoniecznie w tej kolejności. Nie zgodziła się jedynie na p jak penetracja. Do tego ma prawo tylko jej „misiaczek Roberto”. Wczoraj rano dowiedziała się, że jedzie do Włoch. Gdy zadzwoniła do Roberto, nie mógł uwierzyć…
Katharina miała takie same szanse jak ona. Po prostu źle trafiła z tym piłkarzem. Teraz mama Kathariny robi z tego wielką sprawę. Niepotrzebnie. Co ona myślała, do cholery?! Że one z Marksem wieczorami grają szachy w tych hotelach? Zupełnie niepotrzebnie. A teraz kręci się wszędzie policja i dziennikarze. Węszą pedofilię, a to dobry temat na newsa. Jaka tam pedofilia?! To był ich własny wybór. Natasha od dawna czuje się dorosła i wie, jak się w to gra. Potrafi robić facetom takie rzeczy, których koleżanki w jej wieku nie potrafią nawet poprawnie wymówić…
A matka Natashy? Co ona na to by powiedziała? Pewnie nic nie wie. Natasha od dawna mieszka tylko z ojcem. Ojciec pracuje od rana do wieczora, aby zapłacić za czynsz i kupić jej parę gadżetów. Mama wyjechała do Zurychu, gdy Natasha miała pięć lat. Też chciała być modelką. Nie ma z nią żadnego kontaktu. Natasha czasami za nią tęskni. Może kiedyś matka zobaczy ją w jakiejś kolorowej gazecie. I może wreszcie wtedy zacznie odpowiadać na jej listy…
Dzisiaj rano jadąc autem, zatrzymałem się na tym samym skrzyżowaniu. Hinduski sprzedawca zapukał w szybę mojego samochodu. Kupiłem gazetę. Nie było w niej nawet jednego słowa o Magdzie.