Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

Kos, Grecja, poniedziałek

Gdy nie ma pragnienia, to nie pomoże ulepszacz? No cóż, rzeczywiście mężczyźni dostali od naukowców nie tylko afrodyzjak, ale i lekarstwo na najtrudniejsze oszustwo świata. Nie kocham cię, nie pożądam, ale długo jeszcze się tego nie domyślisz, kochanie. Wystarczy mała pastyleczka w kolorze blue. Gwarantuje seksualna gotowość przez prawie sześć godzin. Jeśli w opakowaniu znajduje się trzydzieści tabletek, łatwo obliczyć, że z łóżka można praktycznie nie wychodzić przez siedem i pół dnia. Jeśli się tylko chce. Ciężki jest los kobiety. Być może dlatego nauczyły się w tej sprawie kłamać interesownie i od zawsze. Gdy już nie wystarczy ból głowy, często trzeba uczynić z siebie najbardziej wyspecjalizowaną udawaczkę świata.

Niedoścignioną.

Jak ci było? Cudownie. Nie słyszałeś? Cudownie.

Mężczyźni mają z tym udawaniem zdecydowanie większy problem i gdy nie ma już czego i jak udawać, bo fakty mówię same za siebie, to albo rzucają w twarz ukochanej kobiecie: to wszystko przez ciebie, albo wymuszają na niej, żeby się jeszcze bardziej starała. Jak w starym żydowskim dowcipie, gdy ktoś choruje na ręce, to nie powinien wychodzić za mąż. W każdym razie za impotenta.

Gdy nie pomaga już wiszenie na lampie ani inne akrobacje, to ten albo odchodzi, albo zdradza na całego. Usprawiedliwiony.

Dziś ma małą tableteczkę w kolorze blue. Gdy kocha jeszcze swoją kobietę, gdy chce mu się jeszcze jej imponować, to połknie ją w tajemnicy.

Niebezpieczeństwo jednak czyha gdzie indziej, a już na pewno nie tylko w ciele jamistym. Viagra daje mężczyźnie, tak jak kiedyś pigułka antykoncepcyjna kobiecie, wolność. Miło głaszcze męski narcyzm. Przeciętniak i słabeusz w każdej chwili może zamienić się w Tarzana. Swoją drogą nie znam mężczyzny, który by publicznie i nie dla prowokacji, ale podchodząc zdroworozsądkowo do sprawy, przyznał, że dla udanego seksu korzysta z Viagry. Nie słyszałam też o mężczyznach, którzy w imię sprawy, nawet jeśli tylko z litości, udawali i to przez dłuższy czas, że nadal pożądają własne żony.

Nie czynią tego, i co więcej, to zawsze w niej, a nie w sobie szukają powodów niepowodzenia. Znam natomiast kobiety, które podczas babskich wieczorów zaśmiewają się do łez i szydzą ze swoich kochanków, którzy garściami połykają Viagrę i udają, że to natura Don Juana nie pozwala im na spoczynek w sypialni. Niech mi Pan wierzy, straszny to śmiech.

Przestraszyłby się go niejeden mężczyzna, nawet ten, któremu perspektywa skrywania Viagry we własnej łazience jawi się jako bajka o żelaznym wilku. On miałby sięgnąć po chemię w alkowie? Nigdy!

Na razie.

Pozdrawiam,

MD

26
{"b":"88418","o":1}