Panie Januszu,
tak się składa, że przed laty zgłębiłam życiorys Skłodowskiej. Kobiety nieśmiałej, upartej i źle ubranej. Miała męża i dwie córki. Zakochana w żonatym mężczyźnie wywołała nieprawdopodobny skandal. Była wówczas wdowę, ale jej ukochany miał żonę i czwórkę dzieci. Nie wystarczyły zasługi w badaniu promieniotwórczości ani odkrycie radu, aby uchronić ją przed wściekłymi atakami moralistów. Cudzołożna cudzoziemka! Chociaż starała się robić dobrą minę do złej gry. jak zauważył Einstein, jej twarz nie potrafiła wyrazić ani bólu, ani radości, to odtąd jej życie nigdy już nie było takie jak dawniej. Miała 43 lata, gdy na jej drodze stanął Langevin. Żonaty z Emmą Jeanne Desfosses, córką rzemieślnika Ładną, ale prostacką kobietą. Małżeństwo okazało się nieporozumieniem. Bliższa znajomość z Langevinem zaczęła się od rozmów na temat jego rodzinnych kłopotów. Smutna wdowa, jak nazywał Marię, pociągała go „jak promyk światła w sanktuarium żałoby, w którym się zamknęła”. W połowie lipca 1910 roku mieli romans. Namiętny i gwałtowny, który niewiele miał jednak wspólnego z dobrą miłością. Zamiast cieszyć, niszczył. W tym samym czasie, jak donosił dziennik „Le Matin”, codziennie w Paryżu odnotowywano 39 przypadków wiarołomstwa. Wypadało mieć metresę, ale nie kochankę, dla której chce się zostawiać żonę i dzieci. Przez pewien czas związek Marii i Langevina owiany był tajemnicę. „Mój dropi Paul, spędziłam wczorajszy wieczór i noc, myśląc o Tobie i o godzinach, które spędziliśmy razem i które są dla mnie tak cudownym wspomnieniem. Nadal widzę Twoje dobre i czułe oczy. Twój uroczy uśmiech i myślę jedynie o chwili, kiedy znowu odnajdę całą słodycz Twojej obecności”. Jeszcze chwila i szanowana wdowa po Piotrze Curie będzie przypominała tropione zwierzę, a pogróżki żony kochanka, że ją zabije, staną się codziennością. Langevin zaczyna się wahać. Nie chce skandalu. Skłodowska niespodziewanie naciska. „Kiedy gnębi cię obawa, że skrzywdzisz czworo swoich dzieci, pomyśl o tym, iż moje dwie małe dziewczynki z dnia na dzień mogą stać się sierotami, jeśli nie znajdziemy jakiegoś trwałego rozwiązania, proszę, nie każ mi czekać zbyt długo na separację od łoża. Mogłabym wówczas spokojniej patrzeć w przyszłość”. Langevin nie potrafi podjąć decyzji. Miota się. „Moje noce są straszne, myślę o tym, że jesteś z nią, nie mogę spać, z wielkim trudem udaje mi się zdrzemnąć na dwie lub trzy godziny, budzę się w gorączce i nie mogę pracować, zrób z tym coś” – błaga go Skłodowska. Langevin wyprowadza się z domu. Minie rok, zanim jego małżeństwo rozpadnie się z katastrofalnymi skutkami dla wszystkich. Maria wszędzie musi odpierać nieprzyjazne spojrzenia. Francuska prasa prawicowa szykuje się do ataku.
Jedna z gazet publikuje miłosne listy wdowy Marii Curie. Czytelnicy nie mogą oderwać się od tej ze szczegółami opisanej historii cudzołóstwa. Największe emocje i wzburzenie wzbudza beznamiętny ton listów. Żadnego afektu. Tłum skanduje pod jej domem: „Precz z cudzoziemką – złodziejką mężów!”. „Pani Curie oszalała z miłości” – donosi prasa. Przy czym jej obce pochodzenie nie było wówczas aż tak trudne do zaakceptowania, jak jej płeć. Nie dość że uczona, nie dość że ma romans, to do tego wszystkiego jest kobietą. Aferze Curie towarzyszyło aż pięć pojedynków! W jednym z nich wziął udział i wyszedł bez szwanku sam Langevin. Ubrany w zapięty pod szyję surdut i bardzo blady wezwał na pojedynek jednego z dziennikarzy. Podobno obydwaj strzelili w powietrze.
W listopadzie 1911 roku agencja Reutersa podaje informację, że Maria Curie dostała kolejną Nagrodę Nobla, tym razem w dziedzinie chemii. Uczona decyduje się na osobiste odebranie wyróżnienia mimo nienajlepszej atmosfery wokół swojej osoby. „W moich czynach nie ma nic, co nakazywałoby mi odczuwać upokorzenie”. Za tę niespodziewaną miłość Maria Curie płaci wysoką cenę – ma zszarganą reputację i poważne komplikacje nerek. Gdy romans się kończy, Maria waży zaledwie 47 kilo. Langevin w formie publicznych przeprosin pisze o byłej kochance: „Ukrzyżowana za to, że próbowała w imię naszej przyjaźni uratować to, co uważała za moją naukową przyszłość”. Langevin niedługo wróci do żony i do końca życia będzie ją zdradzał ze swoimi sekretarkami. Jeden z biografów Skłodowskiej Robert Reid napisze: „Podchodziła do spraw swojego zawodu tak samo jak inni wykonujący go ludzie, a tak się złożyło, że byli to bez wyjątku mężczyźni. Nie oczekiwała od nich jakichkolwiek ulg czy ustępstw i nikt jej zresztą żadnych ustępstw nie czynił. Wytrzymała wszystko, ponieważ udało się jej przekonać mężczyzn, że mają do czynienia nie tyle z kimś równym sobie, ile raczej z kimś, komu niełatwo dorównać”.
Pozdrawiam,
MD