Nie będzie VAT – u na książki (hurra!) i na budownictwo zostanie po staremu! Dwie ustawy, zbliżające mnie do zamieszkania we własnym DOMU PISARZA.
Lubię Tuska, może dlatego, że sepleni jak ja. Może dlatego, że wygląda normalnie i uczciwie na tle politycznie zakazanych mord. Będzie startował do szefostwa Unii. Geremek także, bo ma tradycje solidarnościowe (umiejętność gadania z komuną). W żadnych wyborach, prezydenckich, gminnych, nie wygrał mój kandydat, żal mi Tuska.
Jeszcze jedna, mitochondrialna korzyść z Poli: mężczyźni (plemniki przy zapłodnieniu) tracą swoje mitochondrialne DNA. Do jaja przeciska się tylko genetyczne jądro, przydatki odpadają. Przekażę Poli mitochondria matki, prababki Ewy, a ona podaje dalej, o ile też będzie miała córkę. Mężczyźni są ślepym zaułkiem ewolucji (mitochondrialnej). Majątku Poli nie zostawię, „domu pisarza” chyba też nie (jeśli będzie – najtańszy i nietrwały), więc chociaż te malutkie, rodowe mitochondria.
Wstaję nocą i totalny niesmak. Obrzydzenie samą sobą. Lezę do toalety. Czy można lubić kogoś, dla kogo jedynym celem jest wstanie i zrobienie siku? Przyłapałam się właśnie na tej jedynej potrzebie o trzeciej nad ranem, reszta mnie śpi albo szydzi z siebie samej.