Od skomputeryzowanej Wisły (dentystki) wysyłam e – maila z korektą. W gabinecie właśnie dekorowane są ściany. Zdjęcia z jakąś paradontozą i fotki wyleczonych zębów. U ginekologa specjalizującego się w skrobankach też powinny wisieć zdjęcia: przed i po zabiegu.
Wisłę interesują nie tylko dziury w zębach, ale także ich otoczenie. Co którąś wizytę dowiaduję się od niej kolejnych rewelacji: wpływ zgrzytania zębów na ból głowy, chory ząb przyczyną nagłej śmierci. Dentystów musi to strasznie hajcować. Urządzają sobie konferencje („Dolna lewa szóstka”) i zjeżdżają na nie z całego świata. Wisła wygłasza referaty w Japonii, Europie, publikuje naukowe artykuły. W gabinecie przyjmuje też międzynarodowe towarzystwo. Jej francuska asystentka nauczyła się polskiej komendy dentystycznej: „Zagryź!”. Kojarzy się jej to ze znanym z dzienników telewizyjnym słowiańskim miastem „Zagreb” (Zagrzeb). Rozkazuje polskim pacjentom zacisnąć zęby komendą „Zagreb”, a gdy się pomyli, woła „Sarajewo!”.
Próba snu. Zasypiam o dwudziestej trzeciej. Z czterema przerwami na siku, przebudzeniem o piątej, zaliczę cztery, pięć godzin odpoczynku. Budzi mnie warkot. Niech sobie… traktor, wiosna, sieje, orze. Trzęsie szybami. Jest północ. Na podwórku Apocalypse now, we mgle ląduje helikopter, czerwona pożoga świateł. Przyleciał po babcię, zabiera ją do szpitala. My mamy samochód, po mnie nie przylecą.