Pietuszka dowiadywał się, czy to prawda z tymi zsyłkami ze Sztokholmu do najbliższej wolnej porodówki w Uppsali albo Sodertelje. Dostał listę szpitali, gdzie trzeba dzwonić, gdy zaczną się bóle. Jeśli nie będzie miejsca, skierują nas do innego miasta.
– Kładę koło telefonu – Piotr zostawia kartkę z numerami.
– Może mnie wyślą do Kiruny? Na biegunie już nikt się chyba nie rozmnaża…
– Poród to nie zawał. Myślisz, że cię wyrzucą ze szpitala i umrzesz na ulicy? – próbuje sobie radzić z moją histerią.
Nowoczesny poród. Nie będę ćwiczyć porodowych oddechów, ziajania i relaksu. Cała moja uwaga będzie zajęta kurwowaniem na przepełnione szpitale.